czwartek, 15 kwietnia 2010

Ciezko isc suchym niemal na kazdym kroku, dyngus to pestka przy tajskim Nowym Roku!



Moja druga okazja przezyc tu dobe ograniczyla sie do zaledwie kilku godzin spaceru w obrebie moze 4-5 km. O ile na poczatku pelen entuzjazmu wkroczylem do akcji to szybko przekonalem sie, ze potrzeba dosc sporo cierpliwosci zeby uczestniczyc w obchodach Tajskiego Nowego Roku.

Trwajace od 10 kwietnia do dzis swieto niesie ze soba tysiace ludzi, hektolitry wody i kilogramy smarowidla, ktorym mozna bezpardonowo zostac "spoliczkowanym" przez kazdego. O ile nie ma sie zapedow meczennika to po ulicach nie warto chodzic bez wzbogacenia sie w jakis przyrzad festiwalowy. Do wyboru wiadra z woda, masa do smarowania innych lub szeroki wybor pistoletow roznego kalibru. Po obserwacji wydarzen z plastikowego krzeselka streetfoodowego baru na przeciwko mojego lokum ruszylem w poszukiwaniu spluwy. Kaliber 1500 mm (pojemnosci zbiornika) i ok. 80 cm dlugosci uznalem za wystarczajaca bron. Jednak nie wiedzialem z czym przyjdzie mi sie spotkac za kilka krokow. Ledwie zdazylem wydostac sie z bocznej uliczki, w ktorej juz stoczylem kilkanascie batalii i znalazlem sie w centrum akcji. TLUMY ludzi maszerujacych glownie w strone glownej ulicy Khao San oblewajacy sie woda i smarujacy po twarzach. Wszystko okraszone muzyka w przewazajacej wiekszosci okolo hip-hopowej wylatujacej w eter z przydroznych barow i pubow, w ktorych juz od rana trwa impreza. W zasadzie trwa ona juz od 10 kwietnia.
Za sukces uznaje przedostanie sie prawie do konca Khao San tempem tip-topowym, ktore pod koniec zamienilo sie w bardziej-postoj-niz-chod wyznaczajac mi tym samym koniec wycieczki.

Podsumowaniem dnia sa nastepujace doswiadczenia: zgodnie z moim przypuszczeniem czegokolwiek bym nie sprobowal z tajskiej kuchni -jest git, piwo jest drogie, a tajki zdecydowanie potrafia baunsowac, szkoda tylko ze juz w tak mlodym wieku.

Koniec dnia wyznaczyla kleska mojej spluwy, ktorej wysiadla pompa i juz nie mialem z czym ruszyc do ataku. Jakby nie bylo dosc predko wyczerpalem swoje poklady cierpliwosci. Wylaczenie podzialu stref prywatnej i publicznej na pewno nie mogloby potrwac 5 dni...

Najlepsze jest to, ze jutro ruszam dalej, a jeszcze lepsze ze do konca nie wiem na jaki cel podrozy sie zdecyduje. Niech sie dzieje !

3 komentarze:

  1. http://www.fly4free.pl/wulkaniczna-chmura-idzie-nad-polske-live/
    To Ci się udało wylecieć w ostatniej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no jaca konkretnie, będę śledził ajt! trzym się! szopa

    OdpowiedzUsuń
  3. Przywieź mi tą baunsującą Tajke, proszę. :)

    OdpowiedzUsuń