środa, 14 kwietnia 2010

Z tego calego amoku w koncu jestem w Bangkoku !



Nowa podroz, nowy cel, nowa idea.
Wlasnie rozpoczela sie moja 55-dniowa "przejazdzka" po 4 krajach Azji Poludniowo-Wschodniej. Zamierzam, oprocz Tajlandii, odwiedzic jeszcze Laos, Kambodze i Wietnam. Wpadlem przy tej okazji tez na pomysl prowadzenia videobloga co by bliskim i osobom zainteresowanym zdawac fajna i bardziej przestrzenna relacje z kolejnych dzialan i przede wszystkim wyprodukowac sobie dosc zacna (w moim mniemaniu) pamiatke. Powyzej mozna obejrzec Pierwsza czesc tej ukladanki. A bylo to tak...

Oczekiwanie jest czyms nie do konca przyjemnym, niesie za soba duzo niepewnosci. Postanowilem skrocic sobie te katorgi rozpoczynajac podroz juz w piatek wizyta w Poznaniu. Tam okazalo sie, ze wspolnymi silami znalezlismy to czego chcial Hitler w popularnej ostatnio przerobce filmu o nim, krazacej na YouTube. Niektorzy pokusili sie nawet o miano ostatecznego tudziez epickiego, a inni bez niezastapionej pomocy mogliby nie dotrzec do celu ;) Jedno jest pewne. Byl to wspanialy poczatek pozwalajacy mi za duzo nie zastanawiac sie nad swoim widzimisiem pojedynczej podrozy na druga strone globusa.

A wiec przebylem trase Poznan -Berlin jadac przyjemniackim ekspresem. Dalej przy Hauptbahnhof zlapalem autobus TXL express i zawiozl mnie na lotnisko Tegel. Jedyne 5h lotu i bylem gotow spedzic noc w Katarze na miedzynarodowym lotnisku w Doha gdzie, pomimo jego fajnosci i darmowego netu, ogolny zarys twarz wiekszosci przypominal filmy o terrorystach. 9h rozrywek w necie, siedzenia na podlodze, siedzenia na fotelu, spania na podlodze i spania na fotelu (takiego lotniskowego bez fukcji wyloz kopyta) i okazalo sie ze moge wsiadac do upragnionego samolotu relacji Doha-Bangkok. Tam po sniadaniu opadlem z sil i zasnalem o dziwo nie korzystajac z napojow procentowych, ktore zawsze ratuja mnie i traktuje je podczas lotu jako funkcje teleportu. Obudzilem sie akurat na lunch, troche za okno i juz ladowanie. Nie zdazylem nawet nacieszyc sie osobistym telewizorkiem wbudowanym w siedzenie poprzedzajacego mnie pasazera z wyjmowanym pilotem-padem sterujacym wyborem filmow, muzyki, gier i nie wiadomo czym jeszcze no bo sprawdzic sie nie udalo...
Mimo przestraszania zamieszkami przez media zdecydowalem sie dotrzec do miasta autobusem komunikacji publicznej. Niestety przez wspomniane dzianie nie wszystkie jezdzily wiec ostatecznie dotarlem do celu opcja kombinowana autobus-taxi-tuktuk, z czego przedostatni zrobil mnie w konia a ostatni oszukal.

Trafilem sobie na tutejszego smingusa, jak sie okazalo poza cala maszyneria pistoletow na wode uzywa sie tu tez jakiejs masy do smarowania innych i samochodow jesli te odmowia podwozki -tak zrozumialem ta akcje w korkach ulicznych. Takze okazalo sie po prostu ze pan taxi drajwer nie chcial pobrudzic sobie autka, bo moj guesthouse miesci sie w centrum zycia nocnego, a pan rikszarz nie wiem czego chcial, ale najwyrazniej wyludzic pieniazka bo wozil mnie w kolko chyba z pol godziny ostatecznie ponoszac pokute i przyjmujac spore ilosci wodnej amunicji oraz masy macznopodobnej na siebie. Niestety ja tez ponioslem pokute za niego, ale tez zalowalem ze moj aparat nie jest wodoszczelny, bo swieto na prawde widowiskowe. Dlugo jednak nie trwalo bo jest 2 w nocy, a juz raczej pusto na ulicach. Z dwojga zlego lepsze pistolety na wode niz kamienie od "czerwonych koszul" jak to sie zwia protestanci.

Teraz juz siedze przy zimnym Chang'u, ktory zreszta predko nabiera dodatniej temperatury mimo wiatraczka majacego ogolnie tu dawac rade, choc przy tej temperaturze (okolo 30) poza klimatyzacja ciezko o komfort chlodku.

10 komentarzy:

  1. Szacunek od braciaków za pasje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. przyjemnie się czyta, miłego podróżowania! zdawaj relacje! hugs!

    OdpowiedzUsuń
  3. Love it! Bede czytac codziennie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmik na blogu to tak: klikasz w YT na szczegóły filmu (obok liczby wyświetleń szczałka w dół) Tam masz opcję Klikasz:P wypierasz kolor ramki filmiku i kopiujesz kod do edycji postu :) Simple.
    Wiozłeś narty? Pozdrawiam
    PS do wyścigu podróży światowych dołączam niebawem, ale zaczynając od Afryki a nie AU :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak trzymaj! :D
    wielki szacun za odwage:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzieki Skwarek za podpowiedz, na ktora wpadlem zreszta probujac zasnac w swoim dusznym pokoiku, ale jak pisalem mozg juz nie funkcjonowal zbyt predko ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. kolejny genialny blog, trzymam kciuki za ciebie i do zobaczenia w Bydzi! Paulina Ś.

    OdpowiedzUsuń